Jest godzina 6.05. Pan Tik tak. Mama musi zdążyć do pracy i po drodze zawieźć Krzysia do szkoły. Pan Tik tak. Najpierw poranna toaleta, potem budzenie dziecka, szykowanie i zjedzenie śniadania, ubieranie i kilka kolejnych czynności. Pan Tik tak. Co chwilę zerka na zegarek sprawdzając ile czasu jej zostało do wyjścia z domu. Pan Tik tak. W głowie kołatają się myśli nie zdążę. Tik tak. Z upływem kolejnych kilkunastu minut ponagla synka proszę pośpiesz się, jedz szybciej, bo się spóźnimy, potem co tak wolno myjesz zęby, skup się na tym co robisz, miałeś się ubrać, za chwilę muszę wszystko robić za ciebie. Mama w między czasie ignoruje pytania Krzysia, skupiona na wyjściu rzuca porozmawiamy w aucie, a teraz szybko, bo przez ciebie znowu się spóźnię, po chwili zawsze tak wolno się szykujesz. Kolejne słowa wypowiada podniesionym tonem głosu. Traci cierpliwość i zaczyna wyręczać dziecko z samodzielnego ubierania, dopina mu kurtkę i na koniec mocno wciska czapkę na jego głowę, zakrywając prawie oczy.
Pan Tik tak – hipnotyczny trans
Wsiadają do auta i jadą – w ciszy. Po 10 minutach przychodzi pierwszy moment opamiętania. Mama uświadamia sobie, że znowu to zrobiła. Zaczęła krzyczeć na Krzysia wprowadzając siebie w hipnotyczny trans. Znowu uwierzyła swojej wewnętrznej presji, zniecierpliwieniu i przeszła na autopilota. Przepraszam cię kochanie mówi do syna, który zapatrzony jest w mijane obrazy za oknem. Nie powinnam na ciebie krzyczeć, bałam się, że nie zdążymy, że się spóźnimy. Dalej wypowiada po cichu do siebie znowu to zrobiłam, jestem na siebie zła. Po kilku chwilach, kolejną ciszę przerywa syn mówiąc do niej, mamo, to dziwne co powiedziałaś – jak można być na siebie złym? I mama przytomnieje kolejny raz w trakcie tej wspólnej podróży. Tym razem również się nie spóźniają – choć tak naprawdę, dla tej sytuacji nie ma to żadnego znaczenia.
Pośpiech
Podobna sytuacja ma miejsce co rano w wielu domach, na ulicach, w centrach handlowych i szkołach. Dzieci ponaglane przez rodziców i przez nauczycieli. Zagubieni w tyranii czasu, dajemy się wkręcić w konieczność szybkiego działania, tracąc cierpliwość oraz świadomość tego co i jak robimy. Wierzymy w wewnętrzne podszepty, które nas pchają w automatyczne zachowania. Bez opamiętania i bez zatrzymania, przechodzimy w tryb działania. Szybko, szybciej, nie ociągaj się – krzyczy nasz ton głosu, wyraz twarzy i nasze ciało. Wychowując dzieci w ciągłym pośpiechu uczymy dzieci poddawania się tej hipnozie w życiu dorosłym.
Nasze style pracy
Komunikaty w formie nakazów musisz zrobić to tak…, musisz być taki…, jakie otrzymujemy od bliskich nam osób, w znacznej mierze determinują nasze późniejsze zachowania w życiu dorosłym. Poddawanie się im, pozwala bowiem otrzymywać uwagę i warunkową akceptację od tych, na których nam zależy. Zgodnie z analizą transakcyjną, istnieje pięć nakazów nazywanych driverami, które pomagały nam radzić sobie z sytuacjami i które często charakteryzują nasze zachowanie w stresujących sytuacjach. Jednym z nich jest driver Spiesz się, który może stać się naszym Stylem Pracy. Pozostałe to Bądź doskonały, Sprawiaj przyjemność, Wysilaj się, Bądź silny.
Driver – Spiesz się
Osoby z driverem Spiesz się pracują szybko i potrafią robić kilka rzeczy na raz – choć często cierpi na tym osiągany rezultat. Dobrze reagują na krótkie terminy wykonania projektu, potrzebują stymulacji, poświęcają niewiele czasu na planowanie, a w pośpiechu popełniają często błędy, których naprawienie wydłuża czas realizacji zadania. Mówią szybko, mają tendencję do przerywania wypowiedzi innych i szybko myślą. Kiedy mają dużo czasu na dostarczenie czegoś, wykazują tendencję do odwlekania wykonania zadania, aż zbliży się deadline. Ich mocną stroną jest ilość spraw, które mogą zrealizować w krótkim czasie. W stresie są bardzo często niecierpliwe, działają chaotycznie i najczęściej są obecne w swoich myślach, a nie w bieżącej chwili. Jak radzić sobie z tym driverem.
Lekcja nr 1 – Uwolnienie się od tyranii czasu
„Zawsze kiedy zauważysz, że nie jesteś uważny, to jesteś uważny”.
Lepiej późno niż później uświadomić sobie, że daliśmy się wkręcić wewnętrznej presji. Pewnie, że dobrze byłoby nie dopuścić do automatycznych zachowań lub zatrzymać się już na samym ich początku, a w tym przypadku najlepiej o 6.05. Jednak każde oprzytomnienie ma znaczenie dla nas i naszych bliskich. Oto kilka sposobów na uwolnienie się od tyranii czasu, które opisuje J. Kabat-Zinn w swojej wyjątkowej i naprawdę wartej polecenia książce „Życie piękna katastrofa”:
- przypominaj sobie, że czas to produkt myśli,
- odpowiadaj sobie często na pytanie – czy za to co robię, nie płacę zbyt wysokiej ceny?,
- uprość swoje życie – nadawaj prawdziwe priorytety temu co robisz,
- przeznaczaj każdego dnia chwilę na bycie – np. na medytację, kierowanie uwagi na oddech, na uważną rozmowę, uważne mycie zębów
- żyj w teraźniejszości – bądź świadomy każdej chwili.
Lekcja nr 2 – Przepraszam
„Nie bójcie się popełniać błędów: dzieci wybaczają zawsze, jeśli czują się wysłuchane” – Giovanni Bollea.
Kiedy jesteśmy w amoku nie mając kontaktu ze sobą, tym samym nie mamy prawdziwego kontaktu z drugą osobą. W tym wypadku z dzieckiem, które uważnie dostrzega najmniejszy grymas na twarzy rodzica i z łatwością go identyfikuje, nie mówiąc o geście przypadkowego szarpnięcia suwaka w trakcie ubierania. Dzieci to mistrzowie uważności, możemy się od nich uczyć każdego dnia. Przepraszam cię za… to lekcja uważności zarówno dla mamy jak i jej synka. Bowiem słowo przepraszam wypowiedziane szczerze, ma ogromną moc sprawczą. Jest chwilą zatrzymania, oprzytomnienia i wzięcia odpowiedzialności. Potrafi otworzyć serca ale również oczyścić umysł z toksycznych myśli związanych z poczuciem winy, których nigdy nie powinniśmy w sobie pielęgnować.
Lekcja nr 3 – Kochać siebie
„Pamiętajmy, że ważne jest co mówimy do innych, a jeszcze ważniejsze co do siebie”.
Mamo, jak można być na siebie złym? No właśnie, jak? Co nam to daje? Dzieci nie pojmują złoszczenia się na siebie, nie rozumieją samokrytyki dopóki nie nauczą się tego od dorosłych. Warto być uważnym na to jak ze sobą rozmawiamy i przestać mówić do siebie nieprzyjemne rzeczy. Kiedy kochamy siebie, kocha nas świat. My przeglądamy się w nim, a on w nas.